Sesja ślubna na Ochodzicie – wstęp
Ola i Artur na miejsce swojej sesji ślubnej wybrali malowniczą górę Ochodzita w Beskidzie Śląskim. Ten szczyt jest zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem dla osób, które chciałyby sesję w górach, ale nie wyobrażają sobie na przykład dwugodzinnej wspinaczki w ślubnych strojach. Na Ochodzitę z parkingu dotrzecie spacerkiem w niecałe 10 minut, a widoki z niej są naprawdę malownicze.
Najpierw rozgrzewka w Wiśle
Zanim jednak pojechaliśmy na wspomnianą górę, właściwie po drodze mieliśmy Wisłę, a w niej Małą Zaporę – wodospad, na którym robienie sesji ślubnych jest bardzo popularne.
Nie da się ukryć, miejsce wygląda znakomicie, a zdjęcia pary ślubnej na tle wodospadu dodają oryginalności. Na Małej Zaporze zrobiliśmy kilka zdjęć, a także ujęć z drona.
Z Wisły przejechaliśmy samochodami na Ochodzitę. Już w drodze z parkingu na górę udało nam się zrobić kilka kadrów.
Zabrakło tym razem owiec
Nie ukrywam, że cały czas wypatrywałem czy w okolicy nie wypasają gdzieś owiec, bo byłyby znakomitym tłem do sesji ślubnej. Owiec nie było, ale… trafiła się, myślę, że nawet lepsza, okazja. Był to koń Kuba, który okazał się bardzo sympatyczny i wytrwale pozował do zdjęć 🙂 Ola i Artur mieli niespodziewany dodatek do ich sesji – myślę, że zdjęcia z konikiem wyszły bardzo ładnie.
Na koniec pięknie zagrało nam słońce
Po sesji z koniem zrobiliśmy dużo zdjęć na tle górskiego krajobrazu, a także wyczekiwaliśmy na zachód słońca. Dzięki temu, że Ola miała długi welon, można było z nim zrobić wiele ciekawych konfiguracji, a także podrzucać na wietrze, bo nie ukrywam, że trochę wiało. Ola i Artur jednak nie dawali się wiatrowi i dzielnie pozowali do każdego zdjęcia.
Jakie są efekty sesji? Możecie zobaczyć poniżej:
Zobacz moje wcześniejsze wpisy:
Sesja ślubna Łapszanka o zachodzie słońca
Zaobserwuj mojego Facebooka